niedziela, 30 czerwca 2013

'' Przy tym wariacie nie jestem sobą ''

Usłyszałam pukanie do drzwi. Zbiegłam na dół ubrana w białą podkoszulkę i jasno-szarą bluzę oraz czarne rurki. Przed otwarciem poprawiłam jeszcze trochę włosy hah to musiało wyglądać dziwnie z punktu widzenia domowników. Otworzyłam . W progu dostrzegłam niebieskookiego blondyna o słodkim uśmiechu. Poprawił czapkę i ponownie uśmiechnął się przyjemnie.
-No to jak, idziemy? – zapytał dojrzałym głosem spoglądając na mnie. Był ubrany na sportowo. A mianowicie szare dresowe spodnie oraz bluzę . Chyba po raz pierwszy nie był w rurkach. A to ci dopiero niespodzianka.
-Tak. –odpowiedziałam krótko i krzyknęłam tylko domownikom, że wychodzę . Jednak nie usłyszałam odpowiedzi. No cóż wyszłam.
Szliśmy chwilę ulicą. Obok mijaliśmy parę sklepów i ogromne centrum handlowe. Szliśmy w milczeniu przez tę chwilę aż w końcu nie wytrzymałam i zapytałam.
-Gdzie my tak w ogóle idziemy?
-Chodź! Nie pytaj! Zobaczysz na miejscu . –odpowiedział lekko się śmiejąc.
-A taka mała odpowiedź . Haha zaczynam się naprawdę obawiać . –zażartowałam.
-Spokojnie to nie randka. Chcę po prostu ci poprawić humor i chcę żebyś coś oceniła. –powiedział spoglądając na mnie.
-Nawet mi to do głowy nie przyszło . Kamila chyba by mnie zabiła gdybym… -ugryzłam się w język . Zrozumiałam, że powiedziałam trochę za dużo.
-Dlaczego miałaby cię zabić ? –stanął w miejscu.
-Eeem noo boo … nic nie ważne. Czasami gadam głupoty-próbowałam to jakoś odplątać .
-No dobra powiedzmy, że ci wierzę . –zaśmiał się . Uff odetchnęłam z ulgą .
-No i jesteśmy na miejscu . –rzucił. Zatrzymaliśmy się przed wysokim starym budynkiem .
-Ale gdzie my jesteśmy? –lekko się przestraszyłam . No, bo nie zwykłam chodzić po jakichś ruderach.
-CHODŹ !-krzyknął entuzjastycznie i złapał mnie za rękę ciągnąc za sobą .
-Bartek do jasnej cholery ! Gdzie ty mnie prowadzisz. –weszliśmy na pierwsze piętro opuszczonej fabryki. Fabryki starych aut jak się później okazało. Weszliśmy do jednej z Sali . Ceglana wypełniona przeróżnymi graffiti . A na jednej ścianie było mnóstwo podpisów.
-Fajnie co? –blondyn stanął obok mnie.
-Co my tu robimy? –zapytałam zaciekawiona.
-Mam do ciebie niewielką prośbę … -zaczął .  Popatrzałam na niego porozumiewawczo.
-Ocenisz mój nowy układ? -zapytał .
-Ale Bartek ja się na tym kompletnie nie znam. –odpowiedziałam.
-Nie musisz. Powiedz po prostu czy ci się podoba . Okej?
-Dobra. –usiadłam na dużej kanapie stojącej w rogu. Bartek ściągnął bluzę . Był w białej bokserce i szarych dresowych spodniach. Włączył muzykę i zaczął tańczyć . Układ był genialny. Byłam pod wielkim wrażeniem .
Kiedy skończył podszedł zdyszany do mnie .
- I jak? –zapytał
-Fantastycznie! –odpowiedziałam.
-Podobało ci się ? Naprawdę ?
-Tak to było genialne. Cholernie ci zazdroszczę tego talentu. Ja nie potrafię tańczyć –zaśmiałam się.
-Przekonamy się! –odpowiedział i chwycił mnie za dłonie po czym pokazał parę kroków. Ja przy tym śmiałam się jak opętana próbując zrobić to samo co pokazuje niebieskooki blondyn, ale za cholerę mi to nie wychodziło. Nie wiem jak on to robi, że tak wywija, ale ja zupełnie tracę przy tym głowę . Potknęłam się o but Bartka i pociągnęłam go za sobą . Po czym oboje wylądowaliśmy na podłodze.
-No no poćwiczymy i będziesz gwiazdą ! –zaśmiał się Bartek.
-Prędzej zostanę super miss polonia –odpowiedziałam również dowcipnie…

Kiedy wróciłam do domu byłam padnięta. Marzyłam tylko o kąpieli i moim wygodnym, mięciutkim łóżku. To był naprawdę udany dzień .
Dzień 3. 
Nie będę się rozpisywać. Napiszę tylko tyle, że przy tym wariacie nie jestem sobą . Jestem kimś lepszym . Bardziej szalonym i ciekawszym. To co się dzieje teraz jest o wiele bardziej zwariowane  od mojego dotychczasowego nudnego, monotonnego życia w ''idealnej rodzinie''.  
____________________________________________________________
No i znowu musieliście czekać za co przepraszam . Wzrosła mi liczba obserwatorów za co OGROMNIE DZIĘKUJĘ I POZDRAWIAM ! Uwielbiam WAS!

piątek, 21 czerwca 2013

,,Oddaliliśmy się od siebie''

-On ci się na serio podoba! –powiedziałam lekko się śmiejąc . Kamila mówiła zabawne rzeczy o Bartku. Rozmawiałyśmy razem przez skype’a.
-No tak, ale on traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę . –powiedziała długowłosa brunetka.
-A może czas to zmienić ? Skąd wiesz, że mu się nie podobasz? Może on czuje to samo.-zasugerowałam.
-Nie sądzę. –odpowiedziała.
-Skąd ta pewność?-skierowałam wzrok do kamerki.
-Po prostu to wiem . –nieco posmutniała.
-Zawsze stawiasz tak wszystko definitywnie na nie? –zapytałam.
-No nie, ale … -nie dokończyła, bo jej przerwałam.
-No właśnie!
-No, ale co ja mogę zrobić ? Jak mam się tego dowiedzieć ? A co jeśli jednak mu się nie podobam? –zadawała pytania.
-Coś wymyślimy. Warto by znaleźć wspólny temat. A jeśli wyjdzie na to, że mu się nie podobasz to zostanie tak jak jest. Nie masz w gruncie rzeczy nic do stracenia –uspokoiłam ją .
-No niby tak . Słuchaj ja muszę kończyć . Jadę do babci . Widzimy się jutro w szkole . Pa-powiedziała po czym się rozłączyła. 
Moją uwagę przykuła mała informacja :
‘’Emma Shilton jest dostępny/na’’
Postanowiłam zadzwonić do swojej przyjaciółki.  Odebrała.
-Heeej Emm! –zawołałam radośnie.
-Cześć –odpowiedziała Emma.
-Co tam ? Co robisz? – popatrzałam do kamerki uśmiechnięta.
-Wszystko w porządku. Siedzę i nudzę się. –odpowiedziała obojętnie.
-Włącz kamerkę ! –powiedziałam gdyż miała ją wyłączoną i nie mogłam jej zobaczyć, a tak dawno się z nią nie widziałam .  Myślałam, że przynajmniej przez skype’a poplotkujemy jak kiedyś .
-Nie wiesz… mam bałagan w pokoju. –próbowała się wymigać .
-Obraziłaś się na mnie?-zapytałam . Zauważyłam, że dziwnie ze mną rozmawia. Jest inna . Obojętna. Nie taka jak kiedyś . Jak przed moim wyjazdem do Polski.
-Nie . Skąd ci to przyszło do głowy? – nagle usłyszałam odgłos otwierających się drzwi w pokoju Emmy.
-Emma Brayan już po ciebie przyszedł . – rozpoznałam głos Pani Shilton.
-Brayan? –zapytałam .
-Yyyy tak … umówiliśmy się na spacer . –odpowiedziała od niechcenia.
-Spotykacie się ?-zapytałam zaniepokojona .
-Kelly . Nie zadawaj tyle pytań . Nie ma cię tu z nami. Wszystko się zmieniło . Brayan ? tak jest ze mną . Kocham go, a on kocha mnie. Nie zmienisz tego. Zanim wyjechałaś to on już nie chciał być z tobą . Tylko nie wiedział jak ma ci o tym powiedzieć . –tłumaczyła .
-Jak mogliście mi to zrobić !-wykrzyczałam rozłączając się . Zamknęłam ze złością laptopa. Zaczęłam płakać . Czułam się bezsilnie. Dwie osoby którym najbardziej ufałam zawiodły mnie. Pewnie czekali tylko na to kiedy wyjadę . Kiedy mnie nie będzie. A teraz gdyby nigdy nic po prostu o mnie zapomnieli. Ja też mam uczucia do cholery! Wiedziałam, że coś jest nie tak. Widziałam to już po naszych rozmowach, a gdy Brayan mówił, że musimy się rozstać był tylko głupim pretekstem . NIENAWIDZĘ ICH!

Gdy już trochę się uspokoiłam otworzyłam z powrotem laptopa. Nie wylogowałam się wcześniej z facebook’a . Emma już zdążyła zmienić status z Brayan’em, że są w związku. Drrr… zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz . Dzwonił Bartek .
-Czeeeeść !-powiedział entuzjastycznie.
-Cześć –odpowiedziałam przygnębiona. Starałam się to ukryć, ale nie wyszło. Nie potrafiłam.
-Coś się stało? –zapytał chłopak.
-Nie wszystko w porządku. –odpowiedziałam krótko.
-Mnie nie okłamiesz! –powiedział stanowczo .
-Przepraszam Bartek, ale nie chcę o tym rozmawiać .
-Dobra to zrobimy tak … przyjdę po ciebie za pół godziny i pójdziesz ze mną w pewne miejsce. Muszę poćwiczyć . A my przynajmniej porozmawiamy . Nie przyjmuję odmowy. Za pół godziny jestem. Pa-rozłączył się . Chyba już nie miałam wyjścia. No cóż . Poszłam się przebrać i czekałam na Bartka.
___________________________________________________________________________
Dobra macie rozdział :) Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale załatwiałam sobie szkołę . Przepisuję się i trochę sporo z tym zachodu. No, ale cóż w końcu jest! Bardzo dziękuję za komentarze których przybywa to na prawdę bardzo dla mnie ważne. Dziękuje także za nominacje które dodam za moment w nowej zakładce. Mam nadzieję, że komentarzy będzie jeszcze więcej . DZIĘKUJĘ WAM! :*

niedziela, 2 czerwca 2013

,,Sport to najpiękniejsza choroba i najzdrowsze uzależnienie.''

Jest sobota. Spojrzałam jeszcze zaspana na zegarek leżący na małej eteżerce obok mojego łóżka. Była godzina 11.33 .  Podniosłam się siadając na łóżku. Rozejrzałam się po pokoju chwilę zastanawiając się gdzie jestem. Ah ! No tak. Polska.  Myślałam, że to tylko sen.  Jednak nie. To dziwne coraz częściej o wszystkim zapominam . Mój mózg jest za mały żeby to wszystko pomieścić . Jezuus o czym ja do cholery myślę . Wstałam z łóżka. Wyciągnęłam z pod poduszki mój telefon. Tak ,w nocy trzymam komórkę pod poduszką . Nie wiem czemu . Takie przyzwyczajenie. Mniejsza o to. Spojrzałam na wyświetlacz na którym widniała wiadomość . Otworzyłam.
Ah no tak! Dzisiaj ten turniej Bartka. To miłe, że ktoś się w tej szkole do mnie normalnie odzywa. Podałam w sms’ie mój adres Kamili.  Położyłam telefon na biórku. Nie chciało mi się jeszcze ubierać więc weszłam na laptopa. Postanowiłam sprawdzić jak wygląda taniec hip-hop żeby mniej więcej wiedzieć czego się spodziewać. Zacząłam oglądać kilka filmików na YouTube. Całkiem fajne. No cóż, wyłączyłam komputer i zeszłam na dół gdzie siedziała mama .
-Cześć mamo –odezwałam się do kobiety stojącej przy blacie kuchennym. Robiła kanapki. Położyła dwie na osobnym talerzu i położyła na stole nalewając jeszcze ciepłej herbaty z cytryną .
-Siadaj i jedz. –powiedziała miłym głosem . Była w dobrym nastroju jak co rano. Nie wiem jak ona to robi taka pora dnia, a ona cała w skowronkach . Podziwiam ją . Mam z mamą znakomite relacje.  Jest moją najlepszą przyjaciółką. Usiadłam jak zaproponowała i zaczęłam wcinać kanapki.
-Jakie plany na dziś ? –zapytała zaciekawiona siadając obok na krześle.
-Wybieram się ze znajomymi na turniej jednego z nich –odpowiedziałam robiąc duży kęs kanapki.
-A mogę wiedzieć jakiego? –zadała pytanie ponownie.
Popatrzałam na nią moim dziwnym wzrokiem . Mimo wszystko odpowiedziałam .
-Em Bartka . –odpowiedziałam
Moja mama popatrzała na mnie dziwnie. Zbyt dziwnie. Mam nadzieję, że niczego nie sugeruje.
-Ten Bartek to chyba przystojny, nie? –zaśmiała się moja rodzicielka. Popatrzałam na nią wytrzeszczając wzrok.
-Em no nie wiem. Nie…a z resztą co ja ci będę mówić . Kolega i tyle. Nie znam go praktycznie. Po prostu mnie zaprosił na swój występ. –odpowiedziałam nerwowo. Bartek ? Owszem był przystojny, 

miły, sympatyczny, przyjacielski, ale nie znam go na tyle żeby mówić o nim jak o … nieważne.
-Dobra córcia nie tłumacz się . –zaśmiała się i poszła zmywać naczynia. Hah no i weź tu takiej przetłumacz. Uwielbiam jej poczucie humoru, ale czasami to po prostu przegina . Uśmiechnęłam się do talerza i wrzuciłam go do zlewu.
-E panienko, a sama nie potrafisz pozmywać ? Ja mam zmywać za ciebie? –uśmiechnęła się .
Zrobiła słodką minkę uśmiechając się i ruszyłam do garderoby. Wyciągnęłam czarne rurki i białą koszulkę z pacyfką . Upiełam włosy w wysoką kitkę i założyłam czerwoną bandamkę . Odbyłam poranną toaletę. Wychodząc z łazienki popatrzałam się jeszcze w duże lustro i uśmiechnęłam sama do siebie.  Usłyszałam sygnał mojego telefonu. Raczej jego dzwonek. Odebrałam.
-Hej Kelly! –usłyszałam znany mi dobrze ciepły głos dziewczyny.
-EMMA! –wykrzyczałam do telefonu.
-Co u ciebie kochana?-zapytała przyjaciółka.
-Jakoś leci, a co tam w Paryżu? –zapytałam .
-Po staremu ! –odpowiedziała radośnie.
-A jak Brayan? –postanowiłam zadać to pytanie. Chciałam znać odpowiedź . Chciałam wiedzieć czy choć trochę tęskni.
-No dobrze… -odpowiedziała z dziwnym głosem.
-A coś więcej ? wspominał o mnie? –wypytywałam dalej.
-N-nie –jąkała się .
-Emm czy wszystko w porządku? –zapytałam dziewczyny.
-Tak, słuchaj Kelly muszę iść . Umówiłam się . Do usłyszenia. –rozłączyła się .
To nie w jej stylu. Nawet jeśli gdzieś wychodziła zawsze ze mną rozmawiała . Nawet idąc z kimś innym. Zawsze miałyśmy miliony tematów . Nigdy się nie kończyły. A teraz co? Gówno, za przeproszeniem . Włożyłam telefon do torebki. Gdybym się nie wyprowadziła miałabym wszystko pod kontrolą, a teraz czuję, że coś się dzieje… coś z czego nie będę zadowolona. Zobaczymy .
Drrrrnn Drrrrrn usłyszałam dźwięk domofonu. Wzięłam torebkę i zbiegłam pośpiesznie na dół. Moja mama była pierwsza i otworzyła drzwi. Była to Kamila z resztą jak się spodziewałam. Moja mama już zdążyła się zapoznać z moją znajomą.
Uśmiechnęłam się na przywitanie.
-A gdzie Bartek? –zapytałam długowłosej brunetki stojącej w progu mojego domu.
-Ma próby przed turniejem. Tańczy solówkę,a to wymaga dużo pracy –odpowiedziała na moje pytanie. Pożegnałam się z mamą i wyszłyśmy.
**Na przystanku**
Zostało pare minut do przyjazdu autobusu.
-A tak w ogóle … czym się interesujesz? Co robiłaś we Francji?-zapytała Kamila.
-Grałam w siatkówkę . Jeśli chodzi o hobby. –odpowiedziałam
-Długo?
-7 lat.
-Sporo czasu. Wiesz, że u nas też jest drużyna siatkarska dziewczyn. Mogłabyś się zapisać –zaproponowała dziewczyna.
-Jakoś na razie spróbuję ogarnąć polską szkołę . Trochę różni się od francuskiej. Potem zajmę się zajęciami pozalekcyjnymi. –rzuciłam wyjaśnienie.
-Masz chłopaka?-zadała pytanie znowu.  Pomyślałam chwilę patrząc na moje buty.
-Od niedawna nie mam . –odpowiedziałam jej.
-Jak to?
-Normalnie. Zerwał ze mną po wyprowadzce.. Wybacz, ale nie chcę o tym mówić –wyjaśniłam.
-Nie ma sprawy.
-A ty? Ty czym się interesujesz? –tym razem ja chciałam się czegoś dowiedzieć o nowej koleżance.
Opowiedziała mi, że tak jak Bartek interesuje się tańcem, ale gustuje w nieco odmiennym stylu. A mianowicie dancehall . Odważne-pomyślałam. Chodzi bardzo długo tu do szkoły. Koleżanka która wyzywała mnie od żabojadów to Eliza. Wredna od zawsze jak się dowiedziałam. Kamili bardzo podoba się Bartek, ale boi się o tym powiedzieć, bo chce zachować ich przyjaźń. Ja też opowiedziałam jej trochę o Brayan’ie. 

**Turniej**
Przed Bartkiem wystąpiło jeszcze mnóstwo innych tancerzy którzy reprezentowali różne style tańca między innymi: Dancehall, Street Dance, Nowoczesny, poping, new styl, breakdance, hous, klasyczny no i w końcu Bartek z hip hopem . Odbywało się to na ogromnej Sali wyłożonej brązowym gumolitem. Bartek zaczął tańczyć. Byłam pod wrażeniem. Naprawdę był świetny. Zatracał się w tym . Nie słyszał nic poza muzyką mimo iż widownia była bardzo głośno. Gdy skończył dopiero wtedy oprzytomniał i usłyszał bardzo głośne brawa. Podszedł do nas.
-No i jak?-zapytał zmęczony .
-Genialnie !-odpowiedziała Kamila. 

Chłopak popatrzał na mnie.
-Świetne. Jestem pod wrażeniam . –odpowiedziałam . Bartek uśmiechnął się i pobiegł za kulisy.

Dzień 2.

Było rewelacyjnie. Bartek zajął drugie miejsce i zdobył srebrny medal. Niestety dziewczyna tańcząca dancehall zbiła Bartka z podium. Dla mnie wygrał .Był znakomity! A mi spodobał się ten cały hip hop. Nawet bardzo. Mile spędzony dzień.
                                                        ,,Sport to najpiękniejsza choroba i najzdrowsze uzależnienie…’’
_________________________________________________________________
Hej. Macie kolejny  rozdział. Dziękuję BARDZO ZA 3 OBSERWATORÓW i komentarze. Mam nadzieję, że na tym się nie skończy.
WIELKIMI krokami zbliżają się wakacje ;) ja osobiście nie mogę się już doczekać. Basen <3 kolonia w Hiszpanii i wypad do Dinseylandu w Paryżu i ogólnie zwiedzanie go <3 Jeszcze tylko 27 dni <3 A wy jak spędzacie tegoroczne wakacje? : ) Piszcie w kom .
Pozdrawiam:
/Roxanne :*

czwartek, 30 maja 2013

Mimo wszystko chcę dalej iść do przodu...

Dzień 1.
Jest coraz bardziej beznadziejnie. Mój pierwszy dzień w Polsce. Jest dziwnie . Tak obco. Nie znam tu zupełnie nikogo. Sąsiedzi patrzą się na mnie jak na ufoludka . Przyznaje może miasto jest całkiem ładne, ale nadal nie mogę zapomnieć o moim starym domu. Kocham Paryż . Mam nadzieję, że przyzwyczaję się do tego miejsca. Poznam ludzi i będzie okej. Co do Brayan'a... hmm... nie wiem co myśleć . Byliśmy razem 3 lata . Tak to długo jak na takich gówniarzy jak my. Kocham go nadal. Ciekawe jak on sobie teraz radzi. Może i miał racje. Związki na odległość są trudne...ale... gdyby mnie kochał to byłby mimo wszystko. Nie wiem . Zaraz idę do szkoły. Tak . Mój pierwszy dzień także w nowej szkole. Boję się i to bardzo. Co mi na dobre wyjdzie to to, że znam francuski i nie będę miała z tym problemu hehe. Moja prababcia była Polką dlatego też rodzice chcieli żebym zaczęła uczyć się Polskiego. Na początku szło mi okropnie. Polski jest bardzo twardym językiem. Ale z czasem opanowałam go do perfekcji.  

                                                                                                                  -Kelly .xx.

Nie wiem co mnie podkusiło żeby zacząć pisać pamiętnik. Szesnastolatka z pamiętnikiem haha a to ci dopiero. No, ale chyba mam za dużo czasu wolnego. We Francji chodziłam na siatkówkę, a tutaj jeszcze nie wiem co będę robić. Na razie spróbuję ogarnąć szkołę i tak dalej, a dopiero później zacznę myśleć nad zajęciami pozalekcyjnymi. 
No to tak jak już opisywałam w pamiętniku zaraz idę do szkoły. Strasznie się stresuję. Nie wiem jak to będzie. Nie wiem jak odbiorą mnie moi rówieśnicy z klasy. Po prostu się boję .
-Kelly ! Jesteś już gotowa? -zawołał damski głos z parteru. Moja mama oczywiście.
-Tak!-wykrzyczałam tak żeby mnie usłyszała. Wzięłam plecak i zarzuciłam go na jedno ramię. Zbiegłam na dół.
-I jak ? Stresik jest? -zapytała moja mama wyciągając w moją stronę kanapki. Wzięłam je od niej i włożyłam do plecaka.
-Trochę . -odpowiedziałam krótko ponownie zarzucając plecak na ramię.
-Kochanie. Nie ma się czego bać . -pocieszała mnie.
-Mamo . Jestem dużą dziewczynką poradzę sobie. Nie musisz mnie traktować jak dziecko. -odpowiedziałam z uśmiechem do rodzicielki. Ta odwzajemniła to tym samym. Wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do auta. 

Jadąc patrzałam na to co mijałyśmy. Kawałek morza, kilka bloków mieszkalnych, nowa firma mojego ojca i w końcu szkoła. Był to duży budynek. No oczywiście nie tak duży w porównaniu do szkoły do której chodziłam we Francji. Wyszłam z auta. Idąc chodnikiem w kierunku drzwi wejściowych spojrzałam jeszcze na mamę . Pomachała mi. Odmachałam. Weszłam do środka. Gromadziło się tam pełno uczniów. Wszyscy robili to co chcieli, chodzili jak chcieli . Byli bez mundurków. W Francuskiej szkole byłby to niedopuszczalne, ale widać tutaj jest to całkiem normalne. Wyciągnęłam z kieszeni karteczkę z planem lekcji. Przeczytałam .
1 lekcja -matematyka sala numer 12. Rozejrzałam się wokół. Sala numer 1 potem 2.. 3 i tak kolejno aż zauważyła salę numer 12. Siedziało przed nią kilka osób. Gdy podeszłam bliżej kilku uczniów się na mnie spojrzało. Dwie dziewczyny coś do siebie szeptały. Nagle poczułam szarpnięcie. Upadłam. Odwróciłam się i zobaczyłam roześmianego chłopaka o dłuższych blond włosach i mocno niebieskich oczach. Nie wiem czemu, ale gdy na kogoś patrzę to pierwsze co robię próbuję rozszyfrować kolor oczu. Chłopak ocknął się i spojrzał na mnie zmieniając swój wyraz twarzy na przerażenie.
-Nic ci nie jest? -zapytał pomagając mi wstać . Jego głos brzmiał dojrzale.
-Nie, wszystko w porządku -odpowiedziałam otrzepując kolana.
-Przepraszam . -powiedział krótko.
-Nic się nie stało. -uśmiechnęłam się miło spoglądając na niego.

-Jestem Bartek, a ty ... ty jesteś nowa tak? -zwrócił się do mnie znowu.
-Tak, jestem Kelly. -przedstawiłam się. Chłopak spojrzał na mnie dziwnie.  Odwzajemniłam to tym samym.
-Coś nie tak?-zapytałam.
-Kelly ? Serio? To jakaś ksywka od Kasia? Kornelia? -próbował zgadnąć.
-Nie Kelly to moje imię . Nazywam się Kelly Doson .-odpowiedziałam . Zachowywał się jak by moje imię było jakieś z kosmosu.
-Jesteś Polką ?-zapytał zaciekawiony.
-Nie -odpowiedziałam.
-A no tak też myślałem . Amerykanka, Angielka, Niemka? -znowu bawił się w zgadywankę .
-Francuzka . -rzekłam.
Chłopak miło się uśmiechnął .
-Chyba jesteśmy razem w klasie . -powiedział.
-3c? -zapytałam
-Tak . -odpowiedział.
-Fajnie kogoś znać . -zaśmiałam się .
Chłopak znowu posłał mi swój uśmiech. Nagle podbiegła do nas jakaś dziewczyna. Brunetka . Miała zielone oczy i długie włosy. Naprawdę były długie .
-Baaarteeek ! Kiedy masz turniej ?! Mów dostałeś się !?-pytała podekscytowana. Ciekawe, dokładnie jak mój ojciec gdy tu przyjechaliśmy.
-Cześć Kamila. No pewnie! Jutro jest turniej . Przyjdziesz? -chyba się upewniał.
-No a jak bym mogła nie przyjść ! -odpowiedziała prawie krzycząc.  Chłopak uśmiechnął się do niej . Co on ma z tym uśmiechem . Wiecznie tylko szczerzy zęby. No nie ważne.
-A to kto? -zapytała patrząc na mnie.
-Jestem Kelly -przywitałam się.
-O cześć jestem Kamila. Jesteś nowa? -zapytał miło .
-Tak . -odpowiedziałam .
-No to teraz znasz już dwie osoby. -zaśmiał się Bartek .
-Całkiem nieźle jak na początek - zaczęłam się śmiać.  Zadzwonił dzwonek.  Po chwili wszyscy weszliśmy do klasy. W sumie było nas 30.  Pani z matematyki była także naszą wychowawczynią więc przedstawiła mnie klasie. Oznajmiając także, że nie pochodzę z Polski tylko z Francji.
Usiadłam do ławki. Siedziałam sama. Bartek i Kamila siedzieli razem. Co jakiś czas spoglądali na mnie a ja na nich. Nagle dostałam jakąś karteczkę od jakiejś dziewczyny. Otworzyłam zgięty kawałek papieru i przeczytałam. 

''ŻABOJAD'' . Zrobiło mi się przykro. Nie minęło kilkanaście minut lekcji a takich karteczek na ławce uzbierało mi się aż 10! Co ona do mnie ma . Nawet nie wiem jak ma na imię, a już mnie ocenia. Nie zna Francuskiej kultury . Równie dobrze mogłam ją nazwać pijakiem, ale mam w przeciwieństwie do niej rozum . Mimo wszystko zrobiło mi się cholernie smutno.
-Przepraszam? Mogę iść do toalety? -zapytałam matematyczki.
-Tak, proszę . -odpowiedziała przerywając na moment pisanie przykładów na tablicy.
Bartek i Kamila spojrzeli po sobie. Sprawa jest oczywista co tam robiłam po za załatwieniem się . Musiałam odreagować zaczęłam płakać . Wróciłam do sali na koniec lekcji. Spakowałam książki i wszystkie te karteczki. Zadzwonił dzwonek i wyrzuciłam je do kosza. Jedna z nich mi wypadła. Podniósł ją Bartek i przeczytał .
-Idioci -mruknął pod nosem . Nic nie powiedziałam .
-Ale chyba się tym nie przejmujesz? -zapytał miło.

-Nie-skłamałam.
-To dobrze. -odpowiedział . 

Po chwili dołączyła do nas Kamila.
-Słuchaj może wpadniesz jutro z Kamilą do mnie na turniej ?-zapytał Bartek .
-Jaki turniej ? -zdziwiłam się . 

-Bartek tańczy . -odpowiedziała za niego Kamila.
-Głównie Hip-Hop . -uśmiechnął się .
-No sama nie wiem ...
-No eej co będziesz robić w domu. Pooglądamy Bartka jak tańczy. Mówię ci jest świetny. -próbowała przekonać mnie długowłosa brunetka.
-No w sumie czemu nie. -odpowiedziałam .
-To super! Masz mój numer ... podaj mi swój a ja do ciebie zadzwonię jutro rano . Turniej jest o 14.00 -okej . Podałam dziewczynie mój numer i poszliśmy na następne lekcje.

Ostatnią lekcją była Biologia. Potem już tylko wyszłam ze szkoły żegnając się z nowymi znajomymi. Wydawali się mili. Przyjechała po mnie mama. Wsiadłam do auta.
-No i jak?-zapytała zaciekawiona.
-Co jak? 

-No jak w nowej szkole?
-Całkiem w porządku. -odpowiedziałam .
-Poznałaś kogoś fajnego?
-No tak. Bartek i Kamila -rzuciłam krótką odpowiedź .
-A jak klasa? -i w tym momencie przypomniały mi się te wredne karteczki z napisami ''żabojad''.
-Jedźmy do domu -odparłam . 

Ruszyliśmy . 


Wszystko wydaje się takie nowe ... takie inne. Szkoła? Nie ma w niej dyscypliny każdy robi co mu się żywnie podoba. Każą ci wkuwać nawet jeśli czegoś nie rozumiesz. Bezsensu . Przynajmniej poznałam kilka fajnych osób. Kamila i Bartek . Wydają się całkiem w porządku. Jutro idziemy razem na turniej Bartka. Tańczy hip-hop. Mam nadzieję, że będzie całkiem przyjemnie. Co do klasy to... dzieciaki. Tylko tyle powiem. Skoro ja jestem żabojad to ty jesteś pijak ! I jesteśmy kwita.
                                       Mimo wszystko chcę dalej iść do przodu. 

 -Kelly .xx.
_____________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jeśli już to czytasz zostaw komentarz, bo to bardzo motywuję . Jeśli chcecie się podzielić swoimi blogami to podawajcie linki. xx
/Roxanne

środa, 29 maja 2013

Prolog

-Kelly! Szybciej, bo spóźnimy się na samolot ! -usłyszałam głos mojego ojca.  Pośpiesznie wzięłam jeszcze torbę podręczną i zbiegłam na dół. Nim to jednak zrobiłam rozejrzałam się jeszcze ostatni raz po moim pokoju. Kochałam go . Nie chciałam nigdzie wyjeżdżać . Podeszłam do okna z dużym parapetem, który był już pusty . Wcześniej leżało tam kilka poduszek i mięciutki materac. Uwielbiałam w szaro bure dni patrzeć się na panoramę Paryża. Mieszkałam praktycznie w jego centrum więc miałam widok na wieżę Eiffla .
Nie rozumiałam tego co się działo. Przecież wychowałam się we Francji. Mam tu przyjaciół, resztę rodziny, chłopaka... Tylko dla jednego głupiego trzyletniego kontraktu mojego ojca wyprowadzamy się bardzo daleko. Do Polski. Słyszałam dużo o tym kraju. Widziałam wiele zdjęć. Jest tam naprawdę ładnie . Nie znam tamtejszych ludzi więc nic nie mogę o nich powiedzieć no, ale Gdańsk, bo właśnie tam się przeprowadzam wydawał się całkiem ładny, ale moim zdaniem nic nie równa się z Francją z Paryżem. Nie chcę wyjeżdżać . Chcę tu zostać ! Dlaczego ja nigdy nie mam nic do gadania. Ostatnie spojrzenie na mój mały kącik i koniec. Zeszłam na dół.
-Jesteś w końcu!-powiedział mój tata. Mama już dawno siedziała w aucie i właśnie zaczynała czytać jakąś książkę. Spojrzałam tylko na ojca.
-Wsiadaj, no już wsiadaj! -pośpieszał mnie ciągle . Był strasznie podekscytowany. Popatrzałam bykiem na niego i niechętnie wsiadłam do dużej, czarnej limuzyny.  Mój ojciec jest znanym na całym świecie przedsiębiorcą czy coś . Ma własną firmę i kilka innych oddziałów w różnych państwach świata.
-Zobaczysz spodoba ci się !-powiedział podekscytowany jak wtedy gdy wsiadaliśmy do auta.
-tak, na pewno. -odpowiedziałam obojętnie patrząc w szybę samochodu.
-Znasz dobrze Polski. Z tym nie będziesz miała problemu żeby się porozumieć. Kupiłem bardzo ładną willę w centrum Gdańska. Spodoba ci się . Będzie jak we Francji. -tłumaczył spoglądając co jakiś czas do lusterka. Zraz zaraz czy tylko mi się wydawało, że on porównał Paryż do Gdańska. ,,Będzie jak w Paryżu'' to jakieś kpiny. Po raz setny to chyba wspominam nic nie równa się z Paryżem . NIC. Przekręciłam oczami i włożyłam słuchawki do uszu . Włączyłam mp3 i zaczęłam słuchać muzyki.

**Na lotnisku**
Wysiadłam z auta . Szofer wziął nasze bagaże i zaraz mieliśmy ruszyć pierwszą klasą do Polski. Odprawa bla bla bla i w końcu wsiedliśmy do samolotu. Słuchając muzyki w pewnym momencie dostałam sms'a .
Gdy przeczytałam to miałam już naprawdę wszystkiego dość serdecznie . Ten wyjazd popsuł mi wszystko. Naprawdę zależało mi na Brayan'ie . Byliśmy razem od 3 lat . Wszystko prysło jak bańka mydlana . Mam już dość . Dolecieliśmy. Byłam jeszcze bardziej przybita niż kilka godzin temu. Rodzice zignorowali mój humor . Genialnie. Zaczęliśmy się rozpakowywać i oglądać dom . Przyznaje ładny był, ale żeby się już nie powtarzać powiem tylko tyle . Nigdy nie zmienię zdania co do Francji. Tam zawsze był i zawsze będzie mój dom.
___________________________________________________________________________
Część i czołem. Oto dodaje prolog . Zaczynam opowiadanie . Mam nadzieję, że będziecie czytać . Bardzo mi zależy na komentarzach . Pozdrawiam Roxanne :*